Streets of Philadelphia
14:07
Burce, Bruce cóżeś mi uczynił?! Zaśpiewałeś te piosnkę lata temu, wbiłeś mi do głowy i zmusiłeś do przebieżki po tym cudnym mieście. Tak, przebieżki bo metro w tym mieście to jakaś MASAKRA. Ale nie o komunikacji dziś mowa. Dziś będzie inaczej. Jak byłam wczesnonastolatką to kupowałam namiętnie Bravo. Hahah przyznać się, kto tego nie robił? Bravo, gumy kulki, oranżada Lima i Zbuntowany Anioł zrobiły mi pewien pogląd na życie. Filozofię, którą przyszło mi weryfikować z rzeczywistością, a ta bywa brutalna. No to po tym głupim wstępie czas na nowinkę. Natrzaskałam tyle zdjęć, że postanowiłam zrobić fotostory. Wszyscy lubią fotostory, nie? No to do dzieła!
Zaczęłam ambitnie. Wsiąść do pociągu byle jakiego... No właśnie, jakiego? Cholera stoją na stacji dwie lokomotywy, obie do centrum, żadnej tablicy nic a nic. Podchodzi jakiś jegomość i pyta czy ciuchcia już otwarta, mówię pewnie jakbym całe życie na kolei spędziła, że chyba nie. Śmieszki uśmieszki hihi Haha hejże hola, owy jegomość postanawia jednak zweryfikować me słowa i zagląda w drzwi każdego wagonu. Nagle zza pociągu słychać jakiś głos, coś jak bulgocący gulasz na zbyt dużym ogniu. Kiszki marsza grają, brzusio się cieszy, ale to nie gulasz. To jakaś amerykańska wersja Chodakowskiej oznajmia zebranym podróżnym, że jednak pojedzie z toru nr 2. Uratowanam! Wsiadam zatem w ten pojazd, całkiem ładny i wygodny, miejscówkę wybieram przy oknie ( nie ma podziału nią biedotę i tych z pierwszej klasy) i sunę do centrum Filadelfii przez 30 min( Google na początku pokazywało mi 50!min olaboga, kłamczuszą oj kłamczuszą!). Podróż pociągiem jak to podróż pociągiem, poza tym że tu bilety kasują jakimś starym dziurkaczem z gwiazdkami rzecz jasna. Serio Ameryko? Taki relikt PRL-u trochę, a ty taka rozwinięta i wgl super...
Tak oto prezentuje się skasowany ticket. Wgl jak na w czepcu urodzoną w drugą stronę objechałam za Free, konduktor, kanar czy zwał jak zwał wiedział, że nie kasował mi biletu ale nic nie zrobił, na pożegnanie otworzył drzwi i życzył miłego dnia. Chyba że to taka tradycja?;)
Ale jak już sobie pojeździłam pociągiem to trzeba było wyjść ze stacji. Ehe no śmieszne. Idziesz i widzisz exit to 10th albo 11th.... Kurna no a coś więcej? W Lądku przy stacji Green Park to pani wrzeszczała, że to wyjście na Bakhingam Pałac, a tu nic. na ulicach cichosza na chodnikach cichosza, nie ma Mickiewicza i nie ma Miłosza... No tylko nazwy ulic to kolejne numery( a ja z majcy orłem nie jestem). No ale wychodzę przez jakieś centrum handlowe( pewnie znane jak Statua Wolności ale co mnie to obchodzi, ja kupuje wszystko online i w biedronce). Godzina 10 z minutami a tu pusto... Serio, pusto! Galeria Krakowska o tej porze pęka w szwach, szwędaczy jest pełno od bezdomnych po galerianki, Sebixy z Karynami i zmęczony lud ciężko pracujący w weekendy, a tu nic, jakby nikt nie istniał? Ok to idę dalej, jakieś 3 minuty bo się skapnęłam, że źle na mapę patrzę, a tablica ogłoszeń zawiera istotne dla mnie info z drugiej strony...eh Ameryko, tu jebutne strzałki są potrzebne, ja mam kłamany 1.60! Co ja tam wysoko obaczę...
Jak już zajarzyłam, że 11 ulica to w górę a 10 to w dół( podobno to coś na północ/południe rozróżniają ale skąd mam to wiedzieć, jak na drzewach nie ma mchu?;D. Tak, z gejcy też byłam nogą), to dotarłam do celu! Zobaczyłam kolebkę amerykańskiej wolności ( dzwon i jakieś cegły jak na mogilskim) i postanowiłam ruszyć śladami Springsteena. No to hop!
Most, chyba do New Jersey ( dżerzi szor). Przyznam Bruce że Tobie wyszedł lepiej. Ja się nie postarałam, z telefonu na ulicy robiłam, lekka przyczajka, żeby nie było, że mostu nie widziała. Ty zaszalałeś jak na Amerykanina przystało, helikopter, samolocik, ujęcia z lotu ptaka. Ok ty byłeś born in the USA, ja niestety 8000km dalej. Nie mieliśmy równych szans, niech Ci będzie - Bruce 1, Czoło 0.
Zdjęcie przez ogrodzenie- okej poddaje się, ty masz od lepszej strony, nocą, światełka, szmery bajery a ja po prostu jakiś płot złapałam po drodze. Znowu pkt dla Ciebie, Bruce 2, Czoło 0.
City Hall- no okej, znowu wygrywasz. Helikopter przebija mój metr sześćdziesiąt choćbym nawet robiła focię z perspektywy żaby. Bruce 3, Czoło 0.
Dzwon Wolności- no tutaj to sobie pan poszedł na łatwiznę, ja się wystałam w kolejce długiej jak za darmowym jedzeniem pod biurowcami na Lubiczu. Bruce 3, Czoło 1.
Zdjęcie z ulicą- ha tym razem wygrywam ja! Ty się tam przechadzasz po jakimś chodniczku, gdzie syf, kiła i mogiła , a ja sobie strzelam selfie na najstarszej ulicy w mieście! To jest coś, a nie jakieś kartony. Sorry ale na ten motyw to tylko Hanka Mostowiak leci. Bruce 3, Czoło 2.
Strażacy- no panie Bruce tym razem też sobie dam pkt, ja tam cały wóz widziałam, a nie tylko kawałek. Swoją drogą oboje nie umywamy się do Chicago Fire. Bruce 3, Czoło 3.
No to mamy remis! Eh Bruce, po tym ile przeszliśmy, dobra ja przeszłam, ty pewnie nagrywałeś w 3 miejscach, do których wozili Cię wielkim, czarnym furgonem GMC, czas pokazać światu Filadelfię, ale nie od D strony. Tylko tę ładną, bo to naprawdę ładne miasto. Rzekłabym, że trochę taki Berlin tylko metro gorzej funkcjonuje i na Polaków się krzywo nie patrzy. Ready?
" I walked the avenue, 'til my legs felt like stone,
I heard the voices of friends, vanished and gone"
( i teraz każdemu już gra tarara streets of Philadelphia tatara)
Wszystkiego jeszcze nie widziałam, dziś idę na spotkanie z Rockym, ale to następnym razem go przedstawię. A na koniec mam jeszcze kilka znajomych twarzy, w końcu Polaków jak mrówków, nie tylko wycieczki "krajan" z Szikago, ale też kilku znajomych z licealnych lat spotkałam;)
Tak, Tadeusz Kościuszko postanowił mnie przywitać. No cześć Tadeuszu, dawno żeśmy się nie widzieli! Pamiętasz jak na stulecie żeśmy kwiatki kradli, bazgraliśmy po szafkach i rysowaliśmy całą historię Lost na tablicy w sali nr 6? Ha to były czasy, kto pomyślał , że następnym razem spotkamy się w Stanach!
0 komentarze