Pierwsza miesięcznica
14:41
Dokładnie miesiąc temu opuściłam Polskę. Razem z pełnym zestawem pożegnalnym w postaci 3/8 rodziny, dwiema kanapkami z szynką i butelką mineralnej wyruszyłam na podbój świata mknąc w deszczu poprzez rozkopany kraj ojczysty. Tak Ameryko, stuknęła nam pierwsza miesięcznica! Jedni świętują 10go każdego miesiąca (oczywiście Ci którzy wypłatę dostają, bo niby kto inny...), inni obchodzą miesięcznicę związków, urodzin, katastrof, wyborów. My, droga Ameryko, będziemy obchodzić miesięcznicę naszego wspólnego życia, które na razie jest nobelon. Na razie bez fajerwerków i szampana, ale może jakaś kawunia ze starbunia?
Ale do rzeczy. Jakoś trzeba ten pierwszy miesiąc podsumować, bo wiesz wszyscy się zastanawiają: czy nam razem dobrze? Czy do siebie pasujemy? Czy to aby nie był skok na zbyt głęboką wodę?
Po pierwsze primo: tak, po drugie primo: tak, po trzecie primo ultimo: nie.
Czy czegoś mi brakuje? Ruskich pierogów mojej mamusi, czerwonego barszczu i teiny, ketonalu i wełnianych batików (dla niewtajemniczonych -moich wiernych dusz towarzyszących mi w trudzie życia codziennego). Braki te uzupełniam bujaniem się z ludnością narodowości chińskiej i chińskimi pierogami (polecam, ale ruskie lepsze). No to tyle w temacie co u mnie:)
0 komentarze