Utah
02:00
Czyli jeden z najpiękniejszych stanów Ameryki Północnej. Choć zobaczyłam jedynie jego skrawek, tak mnie oczarował, że muszę, ale to muszę tam wrócić. I to jak najprędzej.
Do tej pory Utah nie kojarzyło mi się z niczym specjalnym. Wiedziona cudownym obrazem Kalifornii nie zwracałam uwagi na jej okolice. I to był mój błąd! Kalifornia w moim mniemaniu jest przereklamowana. Natomiast Utah niedoceniona. Przynajmniej przez filmy, blogi, książki, które wpadły w moje ręce. Jedyne, co wiedziałam o Utah, to fakt że były tam zimowe igrzyska olimpijskie. Wiedza ta moja jakże uboga sprawiła, że nie zdawałam sobie sprawy jakie cuda czekają na mnie właśnie w tym stanie!
Choć początkowo nie planowałam spędzić w Utah więcej niż kilka chwil, przekraczając jej granicę z Arizoną, los sprawił, że pojechałam nieco dalej i zobaczyłam tylko przedsmak cudów natury oferowanych przez ten stan.
Pierwotny plan zakładał nocleg pod namiotem w Dolinie Monumentów po stronie arizońskiej. Jednak by dojechać do pola namiotowego trzeba było przekroczyć granicę stanową. Tak więc ucieszona faktem, że "będę" w jednym stanie więcej nie zagłębiałam się w szczegóły okolicznych atrakcji. Jak to zwykle bywa moje plany szlag trafił. Do Doliny Monumentów dotarliśmy zbyt późno a do tego zapowiadało się na deszcz. Rozbijanie namiotu gdzieś na pustyni, w totalnej ciemni i towarzystwie kojotów nie wydawało się rozsądną opcją. W dodatku, jak na Januszy na wakacjach przystało, "wypożyczyliśmy" namiot w Walmarcie. Deszcz faktycznie padał, ziemia była rzęsawa, a jak oddawaliśmy namiot, obsługa dokładnie sprawdziła, czy był otwierany. Widać boska opatrzność nade mną czuwa, bo zobaczyłam nieco więcej niż zakładałam i nie musiałam kminić, w jaki sposób przetransportować namiot do Filadelfii.
Wracając do Utah, dotarliśmy tam późną nocą, na szybkości szukając noclegu w przystępnej cenie. Jechaliśmy drogą przez nicość. Wszędzie tylko wzniesenia i pustkowie. I znaki ostrzegające przed krowami przekraczającymi ulicę. Nie wiem, czy to duchy indiańskie, zmęczenie, czy efekt placebo, ale widzieliśmy te krowy dosłownie wszędzie.
Dotarliśmy do miasta Blanding, skąd ruszyliśmy do Doliny Monumentów. Zupełnie przez przypadek trafając po drodze na Cow Canyon, Mexican Hat i Mnumenty od tej ładniejszej strony. W zasadzie całą drogę nie mogłam oderwać oczu i aparatu od tych kanionów i gór. Całe poudniowe Utah to jeden wielki kanion! Nie mogę sobie darować, że nie spędziłam więcej czasu w tym stanie i niezahaczyłam o Zion, Bryce, Escalante i Canyonlands. Ale, co się odwlecze to nie uciecze! Obecnie Utah plasuje się na liście miejsc do zobaczenia zaraz za Alaską i Yellowstone.
Choć spędziłam w Utah w zasadzie tylko jedną noc i pół dnia, jestem oczarowana tym stanem. Chcę więcej! Co ciekawe, przekraczaliśmy granicę Utah i Arizony kilkukrotnie w drodze do Kalifornii. Całkiem to zabawne zdrzemnąć się w Arizonie by po chwili obudzić się w Utah i po kilku minutach znowu znaleźć w tej pierwszej. Tak to jest, jak przez Dziki Zachód biegnie tylko kilka dróg.
0 komentarze