Święto Dziękczynienia
19:13
czyli najlepsze święto jakie przyszło mi kiedykolwiek celebrować. Coś, co znałam tylko z nazwy zasłyszanej gdzieś w jakimś filmie okazało się jednym z najciekawszych elementów wymiany kulturowej. Wbrew pozorom w Polsce świętujemy coś podobnego, tylko w inny dzień i nieco inny sposób, ale idea jest ta sama- nażreć się jak dzikie świnie.
Święto dziękczynienia wypada zawsze w ostatni czwartek listopada i jest chyba ulubionym świętem Amerykanów.
Po pierwsze : mogą się najeść do syta,
po drugie: mają długi weekend,
po trzecie: szkoły zamykane są nawet i na cały tydzień,
po czwarte: po Święcie Dziękczynienia jest czarny piątek czyli zakupowy szał
po piąte: po celebracji i wyżerce przychodzi adwent, na kominku zasiada elf i wszyscy czekają na święta.
Jak się to wszystko zaczęło?
Wbre pozorom ideą tego święta nie są wymienione wyżej profity ani żadne ceregiele religijne. Tradycja związana jest oczywiście z narodzinami tego kraju. Jak wszystko w Ameryce, historia ta ma dwa oblicza: łagodne i prawdziwe.
W przyjaznej i oficjalnej wersji pierwsi Amerykanie, czyli przybysze z Europy, którzy przypłynęli na statku Mayflower, wymyślili Święto Dziękczynienia by złożyć podziękowania rdzennym mieszkańcom kontynentu za ich chojne przywitanie. Tak oto białe i czerwone twarze zasiadły razem przy stole i zajadały indyki- typowy amerykański kawał mięcha.
W wersji prawdziwej wszyscy wiemy, co sie stało z Indianami, więc raczej nie było wspólnego posiłku i wzajemnych podziękowań, tylko hasanie z bronią palną po prymitywnych kurnikach. W tej wersji przybysze po prostu wzięli sobie indyki i je zjedli sami. Indianom dali alkohol i grypę, a potem pozamykali w rezerwatach. W jaką wersję by nie wierzyć zawsze chodzi o indyka. Co w sumie jest ciekawe, bo ja jeszcze żadnego żywego tutaj nie widziałam. Indianina w sumie też nie.
Za co dziękują współcześni?
Za cokolwiek chcą. Mały T. dziękował za zabawki, jego koleżanki ze szkoły za ciężarówki, kangury i ciastka. W niektórych rodzinach, gdzie celebruje się to święto dość tradycyjnie, rodzina chodzi wokół stołu i mówi za co jest wdzięczna. Oczywiście przed rozkrojeniem kuraka odmawia się modły, którym towarzyszy atmosfera uniesienia i łzy, tożto takie emocjonalne ,maj lord!
Je je je jedzenie!
Czyli ósmy cud świata na talerzu. Według tradycji pierwszym i głównym daniem jest oczywiście indyk pieczony w całości. Do tego ubite ziemniaczki i jakaś ciapa ze starego, suchego chleba z warzywami. Skąd takie specjały? Indyk- jako podobno najpowszechnijesza forma mięcha wystepująca w Ameryce. Wiadomo pierwsi świętujący łapali co popadnie, więc najłatwiej było się zabrać za indyka. Dobrze, że nie padło na bizona...kto by to jadł? Gdzie by to zmieścić?! Ziemniaki jako oczywista forma pożywienia, od której ciężko się Europejczykom odzwyczaić. Stary chleb z warzywami- czyli czyszczenie lodówki, co by nic się nie zmarnowało. W Polsce pewnie byśmy zrobili pizzę albo bigos.
Poza tradycyjnym obiadem jest też tradycyjny deser. Ciasto dyniowe. Choć nazwa ciasto jest raczej nieprawidłowa. To tarta dyniowa, której nazwanie ciastem tutaj jest zbrodnią. Dlaczego dyniowa? Bo to jesienne warzywo, które zazwyczaj zostawało po halloween. Tak było dawniej i tak zostało do dziś. Nie oszukujmy się, większość tych specjałów kupują w sklepach. Nawet jeśli zabierają się za pieczenie, to kupują gotowe ciasto!
Współcześni Amerykanie lubują się w jedzeniu, więc często gęsto stoły uginają się pod talerzami pełnymi przeróżnych łakoci. Przykładowo w tym roku na jednym ze znanych mi stołów pojawił się bekon w czekoladzie. Także wszystko kwestią smaku i kreatywności.
Moje święto dziękczynienia
Z racji, że jestem w czepcu urodzona obchodziłam to święto dwa razy! Dla takiego łasucha jak ja to był raj na ziemi! Z racji wyjazdu do Puerto Rico moja host matka postanowiła przybliżyć mi amerykańską tradycję w niedzielę, cztery dni przed właściwym świętem. Zasiedliśmy zatem do stołu zajadając się wybornym kurakiem i ziemniorami ze szparagami a potem wszamaliśmy ciasto dyniowe. No cud miód malina!
Druga celebracja miała miejsce już na Karaibach w prawidzwe Święto Dziękczynienia. Mimo egzotycznej lokalizacji dostaliśmy indyka. Tym razem z ryżem i żurawinową konfiturą. Były też elementy lokalnego pozywienia, a na deser sernik na zimo oczywiście o smaku dyni. Nie chodziliśmy wokół stołu, Chwała Panu. Nie dziękowaliśmy i nie płakaliśmy. JEDLIŚMY! Zatem już wiecie, czemu tak polubiłam to święto :)
Jak świętują współcześni Amerykanie?
Różnie, zależy jak bardzo przywiązani są do tradycji. Jedni wykorzystują ten czas na wakacje, inni jedzą ile wlezie, a jeszcze inni czekają pod Walmartem od wczesnych godzin by upolować jak najlepsze promocje.
Co by się nie działo i jakiej formy by nie wybrali zawsze najważniejsze jest jedzenie. Święto to przypomina mi naszą Wigilię. Oczywista sprawa, że u nas jedzenie jest lepsze! Wszak oni jedzą tylko kuraka a my mamy 12 dań! Oni chodzą wokół stołu a my łamiemy się opłatkiem. W obu świętach chodzi o to by się najeść i posiedzieć z rodziną. Jedyną różnicą jest alkohol. Amerykanie sięgają po wino, u nas leje się wódeczka.
Poza tym, jak na Amerykanów przystało, z okazji Święta Dziękczynienia ozdabiają domy i ogródki. Nie wszyscy i nie tak pięknie jak na Hallowen, ale na co piątym trawniku pojawia się wielki dmuchany indyk. Świętowanie trwa zaledwie jeden dzień, a zaraz potem zaczynają przygotowania do świąt. Ale o tym będzie osobny post.:)
5cio miesięcznica
W natłoku pracy i wielu innych czynników pożerających czas zapomniałam napisać o piatej miesięcznicy. (Naczelnik Kaczor by mnie prześwięcił, dobrze że jestem na wygnaniu dla niewiernych). Miesiąc piąty minął bardzo szybko, nie zdążyłam zauważyć kiedy zaczął się szósty, który zapowiada się całkiem przyzwoicie:
-były Karaiby
-kończę ćwierćwieczę
-będzie urlop w Nowym Orleanie
-łyżwy w Central Parku i choinka pod Rockefelerem
-zjem milkę z oreo jak jej służby celne nie zajumają :)
Miesiąc szósty to także czas na podjęcie decyzji, czy wracam do Polszy czy zostaje. Wybór trudny, wbrew pozorom, ale dokonać go trzeba...
Czego się możecie spodziewać na blogu w najbliższym czasie?
-relacji z wakacji
-opisu gorączki przedświątecznej
-pokażę wam amerykańskie wesele
-podsumuję co nieco
-i zaleję masą pieknych zdjęć
Do miłego!
0 komentarze