Nowy Jork...Nowy Targ

21:09

Choć dzielą je tysiące kilometrów mają ze sobą wiele wspólnego. Nowy Jork/ Nowy Targ to nie miasto, to stan umysłu. Częstotliwość wciskanego klaksonu i brak poszanowania przepisów dorogowych to również cecha wspólna obu tych miejsc. I choć dla wielu wycieczka do Nowego Jorku to spełnienie marzeń, mi przypomina wyprawę do Nowego Targu. Niby tak blisko a tak inaczej. Niby jeden kraj ale ludzie jacyś inni.

Żeby nie było nie obrażam Nowego Targu. Bardzo ładna mieścina. Od grodu Myślimira oddalona zaledwie o godzinę, może półtorej do sześćiu w sezonie wakacyjnym, zimowym, czy każdym innym długim weekendzie. Nowy Jork oddalony jest od Filadelfii o 2 godziny, wbrew pozorom zawsze docieram tam na czas. Może dlatego, że autostrada ma 12 pasów, a Zakopianka 2. Do Nowego Targu jadę Szwagropolem albo Majerem, za 10 zeta bodajże. Do Nowego Jorku chińskim busem za 6$ + 1$ za wydrukowanie biletu (choć wysyłają elektroniczny). Standard autokaru (który żartobliwie nazywam PKS, jestem córką busiarza, mogę) ten sam. Choć Szwagropol zapewnia łaj faj, Chińczycy nie. 

Wsiadając do autobusu relacji Kraków - Zakopane (nie ma bezpośredniego połączenia KMY- KNT) często słyszę: Panocku, a zatrzymuje się panocek w Poroninie? Wsiadając do chńskiego busa do mych uszu dociera: kjong njong pjong czong. W wolnym tłumaczeniu jest to pytanie o bilet. Rozsiadam się w fotelu, wokół mnie zgromadzony misz masz kulturowy. Starzy i młodzi. Jedni podnieceni widokiem Manhattanu, który dostrzec już można w Newark, inni znudzeni. Jadą do pracy albo do domu. Zupełnie jak w Szwagrze. Jedni na widok zaśnieżonych, tatrzańskich szczytów dostają ekstazy, inni zniecierpliwieni wypatrują swoich domów. Nowo Tarżanie/ Tarżanki( czy to ma jakiś sens? prawie Tarzan wychodzi) wiozą oscypki, Chńczycy jakieś swoje przysmaki, lepiej nie wnikać w ich skład. Woń ta sama.

Czy teraz choć trochę rozumiecie moje porównanie tych dwóch miast? Broń Boże nie nabijam się z żadnego z nich ani z przewoźników. Dziewuszka z wiochy zabitej dechami nie ma do tego prawa. W ten sposób próbuję wam tylko przedstawić moją perspektywę i pokazać jak zmienia się myślenie, kiedy dociera się tam, gdzie wcześniej zabierały nas tylko marzenia. Nowy Jork nigdy nie był dla mnie czymś mega fascynującym. Może fakt, że mieszkałam wcześniej w Londynie, który jest dość sporym miastem, spowodował, że nie przeżyłam takiego szoku. Widziałam szklane domy i tłumy na ulicach. A może po prostu preferuję dziką przyrodę anżeli betonowe lasy. Nie powielam nadmiernego zachwytu nad Wielkim Jabłkiem, uważam, że ten kraj ma do zaoferowania znacznie więcej, niemniej jednak lubię NYC. Jest w nim wiele ciekawych miejsc godnych uwagi, a zwiedzenie ich wcale nie wiąże się z bankructwem i dużą ilością czasu. Pozwólcie zatem, że zabiorę was na krótki spacer po mieście, które nigdy nie śpi.

Manhattan

Czyli chyba najbardziej rozpoznawalna część miasta. To tutaj stały dwie wieże, teraz jest jedna. To tutaj znajduje się Times Square i Broadway. Central Park i rezydencje gwiazd. To też pierwsza rzecz, którą można dostrzeć jadąc z Filadelfii przez New Jersey. Choć moje pierwsze spotkanie z Nowym Jorkiem miało miejsce na Bronxie, to jednak najwięcej czasu spędziłam na Manhattanie.


Znalezione obrazy dla zapytania nowy jork gif

Wbrew pozorom Manhattan nie jest taki ogromny i na jego zwiedzanie z grubsza wystarczy jeden dzień (przy poruszaniu się pieszo!). Zazwyczaj Nowy Jork kojarzy się  z taksówkami lub metrem, które jest podobno najlepiej zorganizowane na świecie. Ten, kto to powiedział, nie był chyba nigdy w Berlinie czy Londynie a nawet Pradze. Owszem łatwiej się połapać w nowojorskich podziemiach niż w tych filadelfijskich, ale wciąż do ideału daleko. Jestem człowiekiem, który lubi podróżować po taniości, a poza tym moja krakowska natura dusigrosza nie pozwala mi wydawać 3$ na jednorazowy przejazd zbyt często, więc zwiedzam Wielkie Jabłko pieszo. I w sumie dobrze na tym wychodzę, bo dopiero kiedy weszłam w te małe uliczki i rozpoczęłam spacer między drapaczami chmur poczułam klimat tego masta, a w moim serduszku zrodziły się doń jakieś cieplejsze uczucia. Także polecam!

1.Staten Island Ferry

Naszą wycieczkę zaczniemy od symbolu tego miasta, czyli wielkiej, zielonej, majestatycznej Statui Wolności. Jako, że Pani Liberty znajduje się na wysepce, trzeba do niej dopłynąć. Można wybrać dwie drogi- płatną i darmową. Jak na Janusza w Podróży przystało, weźmiemy darmową- czyli popłyniemy promem na Staten Island.  I niech nie odstarszą was tłumy!

Miejsce znajdzie się dla każdego, a prom pływa co pół godziny przez całą dobę, więc gdzieś te nasze zady wciśniemy. Co zobaczymy? Piękną Statuę oraz Manhatan w całej okrasie. Czyli upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu.



Staten Island Ferry, czyli promowa przystań znajduje się blisko Battery Park, skąd również pięknie pannę Statuę widać, więc jeśli ktoś z was boi się bujania po falach może zostać i podziwiać ten monument stąd. 

2. World Trade center

Po rejsie promem kierujemy się w stronę World Trade Center, czyli obecnie Strefy Zero. Historii wydarzeń z 11 września chyba nie muszę nikomu przybliżać, więc przejdźmy do zwiedzania. Na miejscu czeka na nas pomnik upamiętniający wszystkie ofiary zamachu. 


W miejscu dwóch wież postawiono jedną i centrum handlowe. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale uważam, że to trochę dziwne budować centrum handlowe w miejscu, w którym zginęło tyle ludzi. Wszyscy chodzą i kupują bez zastanowienia, gdzie tak naprawdę są. Ale to tylko takie moje przemyślenia.




Będąc w Strefie Zero warto zatrzymać się i poświęcić 20$ na wjazd na samą górę One Wrold Trade Center. Widok warty tej ceny! Jeśli ktoś woli jednak nową parę butów, albo trzy, można sobie zrobić zdjęcie z samym budynkiem. To chyba jedyny taki, który robi na mnie wrażenie. Tylko spójrzcie jak się w nim niebo oddbija!


3. Brooklyn Bridge

Czyli kolejny symbol miasta. Na Brooklyn zabiorę was następnym razem, ale jeśli bardzo się wam spieszy to możemy się zatrzymać na chwilę żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie. Będzie to trudne, bo poza nami przyjechał tu także tłum turystów z całego świata, a do tego dochodzą rowerzyści i biegacze. Ale warto! 



4.Times Square

Z mostu bruklińskiego bieżymy na Manhattan Środkowy. Polecam zainwestować te 3$ i przejechać się metrem. W końcu być w Nowym Jorku i nie spotkać szczura czy bezdomnego w podziemiach, to tak jak być w Krakowie i nie zjeść zapiekanki z Kazimierza. Wracając do tematu, naszym kolejnym punktem jest Times Square czyli ulica przepełniona reklamami. Zdecydowanie nie rozumiem zachwytu nad TS. Można tam pójść raz, zobaczyć, cyknąć fotkę i wystarczy. No w końcu, ile można oglądać reklamy? Jedyne, co dobre na TS to M&Ms World! Uważjcie też na roznegliżowanego Pana z gitarą :)




5. Broadway

Szybko, o ile to możliwe w tym tłumie, przemieszczamy się na Broadway, czyli do świata teatru. Niestety nie dane mi było jeszcze zasiąść na widowni jednego z przedstawień, ale to tylko kwestia czasu. Sztukę można wcisnąć nawet w plan jedodniowej wycieczki, więc nie płaczcie za bardzo. Następnym razem się wybierzemy na Króla Lwa czy inne przedstawienie. Tymczasem rozglądajcie się bardzo dokładnie dookoła, bo w tłumie turystów można spotkać wielu aktorów. A najlepszym do tego miejscem jest McDonald's! Z menu polecam tylko lody. Wiem, że mamy jeszcze wiele do zobaczenia, ale czas na deser zawsze się znajdzie!


6. Top of the Rock

Po lekkim odpoczynku przy McFlurrach przenieśmy się w okolice skrzyżowania 5tej aleij z 50 ulicą. Co prawda z 6 alei jest bliżej, ale będąc w Nowym Jorku trzeba choć raz przejść się 5 aleją, więc do dzieła. Skręcając w lewo dotrzemy do Rockefeller Center, gdzie zobaczymy Top of the Rock. Kto oszczędził na One World Trade Cenetr zdecydowanie powinien wspiąć się na górę. Za 25$ wjedżamy na 60te któreś piętro i zdobywamy już pieszo 3 kolejne poziomy by podziwiać miasto z góry. A jest co, bo pod nami znajduje się Central Park a przed Empire State Building. 



7. Central Park

Czasu zostało nam już niewiele ale musimy dotrzeć do tego punktu. Wiem, że jesteście już zmęczeni, ale nie ma się co martwić odpoczniemy w parku. W parku, który jest ogromny i przypomina małą dżunglę w wielkim mieście. Spokojnie, możecie się położyć na trawie!






Na dziś to już wszystko. Teraz czas coś zjeść. Dosłownie. Wiecie, co musicie zjeść będąc w Nowym Jorku? Hot doga. Więc śmiało biegiem do budek! Polecam też odwiedzić Subway i ładnie się uśmiechnąć - dają darmowe ciasteczka.:) No to jeszcze rzućcie okiem na szklane domy nocą i posłuchajcie tych młotów pneumatycznych, które trzesą ziemią całą dobę.




A teraz szybko po pocztówki i koszulki I SERCE NYC, bo autobus zaraz odjedzie!










You Might Also Like

0 komentarze