hej ho, hej ho do urny by się szło!

18:20

to już dziś. Cały świat wstrzymuje oddech, bo Amerykanie wybierają prezydenta. Wybór mają cholernie trudny, prawie jak my rok temu. Kto wygra? Mam nadzieję, że mniejsze zło. Jendak nie o kandydatach chcę wam opowiedzieć, bo każdy ma swoje zdanie i opinie, a o samych wyborach i jak się to tutaj odbywa.



Jak na dziecię w czepcu urodzone przystało, udało mi się przyjechać do Stanów właśnie w momencie, kiedy cały ten cyrk wyborczy dobiega końca. Patrzyłam na debaty, kampanie wyborcze i wiece. Podróżowałam w kordonie Hilary i słuchałam, jak wspaniały jest Donald. Myślałam, że polska kiełbasa wyborcza jest mocno przesadzona, ale to co dzieje się w USA to jest dopiero komedia.

House of cards
Każdy, kto oglądał serial, ma pewne wyobrażenie życia politycznego w Stanach. Podczas kampanii prezydenckiej w Polsce padały hasła jakoby Andrzej Duda wraz z małżonką inspirował się Francisem  i Clair Underwoodami. Owszem, podobieństwa były aż rażąco widoczne. Śmialiśmy się,teraz płaczemy, ale przynajmniej mamy śmieszka prezydenta, który nie wchodzi na krzesła i żonę prezentującą się nie najgorzej. Gorzej nam poszło z sejmem. 

My się śmialiśmy, a Amerykanie mają tak na poważnie. Oboje kandydaci to aktorzy niczym etatowcy w polsatowskim Dlaczego Ja. Wszystkie ruchy, gesty, słowa wykonywane są według scenariusza z lekkim upustem w kierunku "amerykańskiej kultury dyskusji". Sztuczni jak rasowi Amerykanie. Widok komiczny ale i tragiczny. Jedno z nich zostanie prezydentem. 

Cisza wyborcza
Czyli coś, czego Ameryka nie zna. Tutaj do ostatniej chwili trawają kampanie i wzajemne obrzucanie się gównem. Dosłownie. Telewizja aż trzęsie się od spotów i relacji ze sztabów, tak by jeszcze ustrzelić jak największą liczbę głosów.

Wszystkie chwyty dozwolone
Stany to jedyny kraj, gdzie dozwolona jest reklama podprogowa. To, co my uważamy za nieetyczne u nich jest na porządku dziennym w kampaniach wyborczych.  Nie ma granicy chamstwa i poniżenia. Politycy nie korzystają z Jacka Kurskiego, któremu przypadkiem wypsnęło się, że dziadek Tuska był w Wehrmachcie. Tutaj jawnie obrażają się i piorą brudy w telewizji wykorzystując przy tym często gęsto dzieci. Wiedzą jak trafić do ludzkiej podświadomości.  W spotach nie prezentują swoich programów wyborczych tylko obrzucają się obelgami i wyciagają najgorsze zdjęcia i momenty życiowe. Zamiast reklamować się swoimi zaletami, skupiają się na pokazywaniu słabości przeciwnika. Często gęsto poruszane są kwestie życia prywatnego, a nie państwowego czy publicznego. 

Wyrazy popracia
Obywatele zdecydowani na jednego bądź drugiego kandydata jawnie pokazują swoje poparcie. W ogródkach roi się od znaków i tabliczek z nazwiskami Clinton i Trump, na samochodach przylepiane są nalepki, ludzie noszą koszulki i czapki. Nawet wypieki przyjmują czyjąś stronę.



Hej ho, hej ho do urny by się szło,
ale nie można. No przynajmniej nie ja, ani żaden inny ciapaty, którego los spoczywa w rękach przyszłego prezydenta (mam nadzieję, że nie). Trochę to śmieszne, bo gówno mnie obchodziło, kto zostanie prezydentem, nie mój cyrk nie moje małpy, do momentu kiedy przeczytałam program jednego z kandydatów, głoszącego chęć pozbawienia mnie uprawnień do przebywania na terenie USA. Tak moi drodzy, wiz nie mają zamiaru znieść, to znaczy mają, zabiorą je całkowicie i USA będziemy oglądać na pocztówkach i w Modzie na Sukces.

Ale nie o programie wyborczym mowa, a o głosowaniu. Ameryknie, żeby zagłosować, muszą się zarejestrować. Nie wystraczy pójść do Szkoły, Domu Strażaka czt Hufca Harcerskiego i oddać głos. Żeby dostać karteczkę trzeba wcześniej zgłosić chęć głosowania. Fejsbuk przypominał o rejestracji już od sierpnia, podobnie jak telewizja, radio, prasa i wszystko, co się rusza.  Na spnapie pojawiły się specjalne nalepki i filtry, które ciągle przypominały o głosowaniu i rejestracji. Do głosowania zachęcały gwiazdy i celebryci, bo jakby nie było, w rękach tego narodu leży interes całego globu. O IRONIO. Z tego, co podają sondaże, na razie zarejestrowało się 149mln na 219mln mieszkańców, więc trochę słabo. Tak, Amerykanie i ich lenistwo. Tłumaczą to też faktem, że wybór gówniany. No sorry, ale sami sobie takich kandydatów wybraliście! 

Poza wyborem prezydenta dokonuje się też wymiany 1/3 Kongresu. Oszczędność czasu i papieru, wszystko na jednej kartce. Karta do głosowania jest dwujęzyczna. Oprócz angielskiego jest też opis po hiszpańsku. Być może po raz ostatni. Hehehe 

Dlaczego Amerykanie głosują we wtorek?
Dobre pytanie. Większość z nich nie zna na nie odpowiedzi. Ja przekonana byłam, że będzie jak w Polsce. W niedzielę, po kościółku a przed kawusią, pobieżą do urny oddać głos. A no nic bardziej mylnego. Wybory są dziś, we wtorek. Zawsze są w pierwszy wtorek listopada czy jakoś pierwszy po weekendzie listopadowym. Dzieje się tak ze względów historycznych. Lata temu, pewnie kiedy wybierali Jeffersona, ustalili, że w niedzielę trzeba iść do kościoła i zajmować się obowiązkami religijnymi i farmerskimi. Punkty wyborcze były daleko, więc podróż do nich zajmowała zbyt wiele czasu. Tak więc wybrali sobie wtorek na głosowanie i tak już zostało. Wolnego od pracy nie ma, muszą znaleźć wolną chwilę by oddać głos. Lokale otwarte są od 6 rano do wieczora. 

Kiedy wyniki?
Póżną nocą. Tak to jest, jak kraj dzieli kilka stref czasowych. Prawdopodobnie około pierwszej w nocy czasu na wschodnim wybrzeżu poznamy nowego prezydenta. Raczej nikt nie ogłosi gromnie przewagi jednego z kandydatów, nawet jakby taka faktycznie była, bo wszyscy będą czekali na Alaskę. Drugiej tury nie będzie, choćby skały srały. Nowy prezydent zacznie urzędować od stycznia.

Precedens jakiego nie było
Kto by tych wyborów nie wygrał, będzie afera. Albo zostanie prezydentem milioner albo kobieta. Rzecz, o której się na pewno Abrahamowi Lincolnowi nie śniło. Błożesz ty mój, dlaczego o losach świata ma decydować nizebyt mądry naród? Kto wogóle dopuścił tych kandydatów do wyborów? Czy sytuacja w Polsce, która tak ich niepokoiła ostatnimi czasy, stała się dlań inspiracją?

Cóż pozostaje tylko wziąć popcorn i oglądać ten cyrk na żywo. 
Mój głos leci do Franka Underwooda!






You Might Also Like

0 komentarze