O Polsce

14:18

Nienawidzę cię Polsko, na to nic nie poradzę
Nienawidzę cię Polsko, bo nade mną masz władzę
Liczę długie miesiące, nie wiem ile już w sumie
Chciałbym wrócić, nie mogę, bo cię kochać nie umiem
Tam wkurzała mnie głupota, bida z nędzą, młodzi, starzy
Tu mnie wkurza, że mam wszystko, co mi tylko się zamarzy
Może czasem ten to pojmie, kto już dawno z kraju wybył
Że tam bieda jest na prawdę, a bogactwo tu na niby 



Czesław Śpiewa






Nie znalazłam trafniejszych słów niż te Czesława. Choć został za te piosenkę zjechany równo, oczywiście niesłusznie, pokazał to, co czuje chyba każdy emigrant. Najgorsze w Polsce jest to, że jej tu nie ma. Człowiek z Polski wyjdzie, ale Polska z człowieka nigdy. Nie zrozumcie mnie źle, lubię Stany, lubię moje życie tutaj i nie chcę tego zmieniać, ale to nie jest Polska. I choć na instagramie wygląda to super, od ojczyzny się nie odcinam, bo nie mogę. Pozwólcie mi zatem na chwilę refleksji po mojej podróży do kraju.


Dom

Nic się tu nie zmieniło. No może poza małym K., który już nie jest taki mały. Kawał chłopa nam urósł. Zostawiłam maleńką kruszynkę, a zastałam pełne energii, wygadane i mega sprytne dziecię. Poza K. nie zauważyłam wielkich zmian. Moje łóżko wciąż niewygodne, choć nie wiem na ile jest jeszcze moje. Dom wciąż pachnie dobrym obiadem i plackiem drożdżowym. Pełno w nim krzyków, śmiechu, głośnych pierdów i dzieci. Powrót do tego domu był najlepszą podrożą jaką odbyłam w przeciągu ostatniego roku. 

Miasto

Małe, większe, największe. Myślenice- wciąż takie same. Pełne ciasnych parkingów, rond, nadąsanych ludzi, gołębi na rynku i zacnych widoków z Chełmu. Raba wciąż płynie, zarasta dzikim buszem, a gawiedź moczy weń dupy jak się cieplej zrobi. Kraków- magiczny jak zawsze. Pełen specyficznego klimatu artyzmu, historii,  alkoholu i dobrego jedzenia, którego nie znalazłam w żadnym amerykańskim mieście. Drogi wciąż są zakorkowane, pamiątki drogie, a Wisła dalej brudna. Warszawa- wyładniała. Zawsze jeździłam doń pociągiem więc może widziałam od dupy strony. Tym razem, jadąc samochodem, dostrzegłam jej piękno w okolicach Narodowego. I zrobiłam to wcześniej niż Katy Perry!

Ludzie

Pozostali tacy jakimi ich zostawiłam rok temu. Jedni wciąż narzekają, inni optymistycznie patrzą w przyszłość. Z większością można wciąż dobrze popić i pojeść. Niektórych już ze mną nie ma w świecie realnym, pozostaje tylko pseudo znajomość na fejsbuku. Jedni mnie mile zaskoczyli, inni nieco rozczarowali, a nawet zawiedli. Zrozumiałam, ile każda znajomość jest warta.  Cieszę się z tych, którzy ze mną pozostali. Dobre przyjaźnie buduje się przez lata, a znajomości na odległość nie są łatwe, dlatego dziękuję każdemu z osobna, że wytrwał. I wam moi drodzy czytelnicy, również!

Polska

Jest taka jak była. Jeśli wyłączy się telewizor żyje się lepiej. Nie specjalnie interesuje mnie ten polityczny bigos, więc nie odczułam dobrej zmiany na własnej skórze. Wojna Polsko- Polska toczona jest od zawsze. Walki o koryto były i będą, szkoda tylko, że wypaczają trochę obraz naszego kraju. Kraju w niczym nieustępującemu USA. Nie wiem, skąd w nas Polakach przekonanie o niższości i zacofaniu względem Zachodu. Patrząc z perspektywy emigranta nie dostrzegam aż tak znacznych różnic. Myślałam, że będę miała problem żeby się w Polsce odnaleźć, ale szybko mi przeszło. Jak tylko przyswoiłam zmianę czasu, przestawiłam się na polskość i czułam się w domu bardzo dobrze. Nawet żal było wyjeżdżać. Uwierzcie mi, Polska to wspaniały kraj! Może docenia się ją dopiero, jak jest daleko? Idąc za słowami Czesława, tak właśnie jest.

Ja

Zmieniłam się. Podobno mówię z akcentem. Choć sama nie zdawałam sobie z tego sprawy i czego bardzo nie chciałam. Widać używanie obcego języka na co dzień zrobiło swoje. Po powrocie do Filadelfii usłyszałam, że mój angielski jest jeszcze lepszy, więc zgłupiałam. Myślałam, że po tygodniu w Polsce nie będę w stanie powiedzieć słowa, a tu odwrotny efekt. Jednak nie tylko akcent mi się zmienił. Również myślenie. Amerykanie zaszczepili we mnie trochę więcej wiary w siebie i nauczyli cieszenia się z małych rzeczy. Nie, nie słuchają Sylwii Grzeszczak. Choć obawiałam się, że Polska wpędzi mnie w depresję tak się nie stało. Może w końcu poukładałam sobie życie na tyle by czuć się pewnie w swoich butach.

Emigracja

Wyjechałam żeby zwiedzać i czegoś się nauczyć. To były moje główne cele. Nie pałałam miłością do dzieci i nie przeleciałam oceanu tylko po to, by wychowywać cudze dziecię. To samo mogłabym robić przecież w Polsce. Jednak praca z tym dzieckiem okazała się najlepszą i najgorszą zarazem, jaką kiedykolwiek miałam. Z jednej strony ciągłe poczucie i podszepty z różnych stron, że przecież się marnuję mając dobre wykształcenie i dobrą pracę w Polsce. Z drugiej ten mały człowiek, który nauczył mnie tak wiele. Nie zamieniłabym go na nikogo innego. To zabawne, jak zmieniły mi się priorytety podczas pracy z nim. To już nie nauka i podróże stały się numerem jeden, ale uśmiech tego malucha każdego dnia, bo kiedy on się śmieje ja też się śmieję. 

Podróże, które kocham, stały się tu łatwiejsze. Uwierzyłam, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystko można osiągnąć ciężką pracą, albo przynajmniej próbować. Duch amerykański się odezwał :D. Wybrałam sobie taką a nie inną drogę życiową i nie żałuję. Zobaczyłam kawał świata i jeszcze większa jego część wciąż na mnie czeka. Choć teraz nie będzie to łatwe, zacisnę pasa i zobaczę wszystko to, co sobie wymarzyłam. I już.

Choć kocham Polskę i tęsknię za nią niesamowicie zdecydowałam się na życie w USA. Ciężko to wytłumaczyć, bo ciągle powtarzam, że przecież Polska jest super, nie macie na co narzekać. Owszem, jest. I jeśli miałabym wylądować w Krakowie jutro rano i rozpocząć swoje życie nie robiłabym  z tego strasznego problemu. Ale wybrałam życie tutaj, bo mogę. Bo taką szansę dostałam i chcę ją wykorzystać. Bo właśnie tutaj znalazłam spokój ducha i życiowego towarzysza. Bo czuję się tu dobrze. Zobaczymy, jak się to wszystko potoczy. Mam jeszcze 10 miesięcy na wymyślenie, co dalej, albo może powinnam powiedzieć: gdzie dalej. Morał z tego taki, że musimy nauczyć się doceniać to, co daje nam los. A jeśli jest nam strasznie źle we własnym sosie to trzeba wziąć dupę w troki i ruszyć w świat. Z Polski można wyjechać, ale zostanie ona w nas na zawsze. Amen.




You Might Also Like

0 komentarze